ETNICZNE PODRÓŻE Z PANIĄ JUSTYNĄ KOZŁOWSKĄ cz. 6
Wioska w Casamance!
Region Casamance w południowym Senegalu to przyroda, która zachwyca nie tylko w porze deszczowej. Wśród bujnie rozrastających się drzew palmowych, mangowców, baobabów, drzew kapokowych i innych, pojawiają się niezwykle urokliwe wioski. Są one skromne, ale bardzo czyste. To znacznie wyróżnia je spośród okolicznych miasteczek, gdzie problem odpadów wydaje się nie mieć końca. Zwierzęta w wiosce niczym nieograniczone wędrują z miejsca na miejsce. Wyjadają resztki pozostałe z każdego domostwa.
Stado krów, kóz czy świń samotnie przemierzające drogi to widok zupełnie naturalny. Chyba tylko my zastanawiamy się kto jest właścicielem tych zwierząt i czy trafią do swojego domu. Są spokojne i nie wykazują agresji, a nawet zainteresowania ludźmi. Jest gorąco, więc wszyscy funkcjonują jak w lekkim letargu. Kobiety przygotowują posiłki, piorą. Dzieci biegają, grają w piłkę, ale jednocześnie pomagają w gospodarstwie. Gromadzą się wokół studni, która jest dla mieszkańców prawdziwym darem.
Chaty są w większości gliniane i kryte strzechą, lecz widać już elementy bardziej współczesne jak pustaki czy blachę falistą. Wyschnięte liście palm tworzą zadaszenia, ale też wykorzystywane są do wyrobu koszy, mioteł i innych rzeczy użytkowych. Płoty wykonane są z gałęzi drzew. Choć wokół jest dużo zieleni przed domami widać tylko klepisko.
Tak ludzie zabezpieczają się przed wężami i skorpionami. Dla tych zwierząt trawa jest idealnym miejscem do rozwoju, schronienia i żerowania. Afrykańczycy bardzo się ich boją. Często są jadowite, a dotknięte mogą ukąsić. Stanowią zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi.
Punktem środkowym wioski jest ogromne drzewo. TUBALE- tak mówią o nim mieszkańcy, pamięta więcej niż najstarszy mieszkaniec wioski. Jest ważne! Wokół niego gromadzą się wszyscy w czasie lokalnych świąt, obrzędów czy innych istotnych dla całej społeczności momentów. Wioska pokazuje nam to, czego nie doświadczamy już na co dzień w afrykańskich miastach.
Spokój, harmonia z przyrodą wydają się nie mieć końca. To prawdziwy, czysty głęboki oddech choć dla jej mieszkańców niezauważalny w monotonni dnia codziennego.
Dla nas to bezcenny czas na przemyślenia, przewartościowanie tego co tak naprawdę istotne i zatrzymania się w gonitwie dnia codziennego.
Szukajmy w swoim życiu takich miejsc.
Czasami mamy je na wyciągnięcie ręki.
Dla jednych to może być zwyczajna ławka przy parku albo kawałek ogrodu, a dla innych dzika łąka porośnięta kwitnącymi kwiatami.
Zatrzymujmy się, rozglądajmy, czujmy, doświadczajmy, szanujmy i doceniajmy!
Justyna Kozłowska
Fot. Justyna Kozłowska, Izabela Kurczyńska