ETNICZNE PODRÓŻE Z PANIĄ JUSTYNĄ KOZŁOWSKĄ cz. 13
AFRYKA ZACHODNIA NAD OCEANEM
Dobrze wiemy jak ważna jest woda w życiu każdego człowieka. Wielokrotnie odczuliśmy skutki suszy spowodowanej brakiem opadów deszczu. Afryka od zawsze kojarzy nam się z deficytem wody i jadąc tam często tego doświadczamy. Gorąco, sucho, czasami wietrznie, a pył pomarańczowej ziemi unosi się do góry i krąży w powietrzu przy każdym kroku. Są jednak miejsca, nawet w tym gorącym rejonie Świata, które mają dostęp do życiodajnej wody. Rzeka, ocean stają się prawdziwym błogosławieństwem dla ich mieszkańców. Tam otoczenie zachwyca roślinnością i powiew wilgotnego powietrza daje ukojenie choć na chwilkę. Będąc w Gambii, Senegalu i Gwinei miałam szczęście przebywać tuż nad Oceanem Atlantyckim. Jednak dostęp do linii brzegowej, chociażby wstolicy Gwinei Konakry jest z różnych powodów znacznie utrudniony. Tym większą radość sprawia wyprawa pirogami(łodziami) na sąsiednie
wysepki. Tam odczuwamy tę potęgę natury i jej naturalne piękno. Plaże Gambii i Senegalu, które poznałam są szerokie, piaszczyste i zachwycają spokojem. Tu nie docierają masowo turyści, a po piasku wzdłuż oceanu spacerują jak w letargu stada zwierząt. Krowy wędrują wiele kilometrów samotnie i z pewnością wracają tam gdzie jest ich miejsce. Czasami odpoczywają rozłożone na piasku czy zatrzymują wśród kolorowych łodzi. Ocean raz oddaje, raz zabiera ogromne ilości muszli. Są piękne, przeróżnych kształtów i kolorów. Małe, duże, białe, kremowe, brązowe, spiralnie skręcone, płaskie. Dla mnie ciekawe jest to, że będąc w różnych miejscach nad Oceanem Atlantyckim znajdowałam muszle specyficzne dla tego rejonu. Inne w Maroku, Senegalu, Gambii czy Gwinei. Spacerując po plaży zdarza się natknąć na wyrzucone przez ocean ogromnej wielkości meduzy. Wiemy jak to jest znaleźć się w wodzie tuż obok nich. Prawie każdy z nas doświadczył, że nie było to przyjemne spotkanie.
Przypływy, odpływy, fale jakby znajome. Gdyby nie malowane łodzie bujające się na wodzie widok zbliżony do naszej polskiej rzeczywistości. Tylko od czasu do czasu dźwięk afrykańskich instrumentów, sok ze świeżo wyciskanych owoców, palmy kokosowe, zwierzęta, okoliczni mieszkańcy i kolorowe pirogi przypominają o tym, że jesteśmy tak daleko od rodzinnego domu. Te krótkie momenty wyrwane z afrykańskiej codzienności, między warsztatami tańca i bębnów są dla nas bezcenne. Zimą jesteśmy w środku lata i to jest bardzo przyjemne doświadczenie!
Justyna Kozłowska